Lesnodorski Lesnodorski
407
BLOG

Wyrwiemy Wam serca i zjemy je na Waszych oczach!

Lesnodorski Lesnodorski Polityka Obserwuj notkę 13

Czy Polak jest chamem i głupcem? Nieraz zastanawiam się nad zachowaniem niektórych ludzi. Obserwacja ta dotyczy pewnego odsetka naszych rodaków – z pewnością nie wszystkich. I nie mam na myśli jedynie części kibiców. Dla wielu oznaką męskości jest używanie przekleństw. Plugawy język, mówię tu od razu, że nie jestem całkowicie bez winy, ma podkreślać czyjąś męskość i stanowczość.

Sam jestem związany ze środowiskiem medialnym, gdzie chamstwo z którym człowiek styka się już na starcie zawodowym wiąże się, tak może wydać się niejednemu stażyście, z pewnym rodzajem wtajemniczenia i arbitralności, które cechują ludzi wiedzących więcej i nie mających żadnych złudzeń co do prawdziwej natury bliźnich (przesadzam, a pamiętacie np. Durczoka?).

Wulgarność to cecha lumpów (także tych ze świata kultury i polityki), ale przecież nie wszystkich; prymitywnych przestępców, ludzi ze społecznego marginesu – generalnie istot słabych, którzy największy kłopot mają sami ze sobą. To zjawisko bezpośrednio związane z bolszewią, która nad Wisłą wycięła w pień intelektualne elity, będąc sama produktem wielkiego skotłowania ludzkich mas.

Oczywiście nie przesadzam – doskonale pamiętam, że jednym z koronnych zarzutów, jaki miały rodziny, zwłaszcza matki żołnierzy niezłomnych, wobec filmu „Rój” było to, że pokazani w nim młodzi żołnierze „bluźnią”. W polskim, chrześcijańskim domu było to nie do pomyślenia. Dla mnie pierwsze zetknięcie z dziećmi elity intelektualnej Krakowa, które studiowały ze mną dziennikarstwo w drugiej połowie 70. na UJ stanowiło rodzaj szoku. Z chamstwem akcentowanym i artykułowanym z premedytacja miałem pierwszy raz do czynienia*.

W tłumie polskich kibiców pojawiają się grupy osób, które idąc na mecz i wypełniając przeznaczone dla nich strefy, odmieniają słowa „kurwa” i „pierdolę” we wszystkich możliwych przypadkach. Te bluzgi, mające wyrażać determinacje i moc, stoją w jawnej sprzeczności z wynikami polskich drużyn, tak na boiskach krajowych, jak i zagranicznych. Sflaczeli kibice wracają do domów bez uśmiechu, z opuszczanymi głowami, bezgłośnie. Chojractwo gdzieś z nich w jednej chwili ulatuje.

Eksces werbalny nie przeradza się w zwycięstwo. Jest bezwartościowym krzykiem ludzi, którzy nie mają porządku we własnych głowach. Możliwe, że ten brak własnej samodyscypliny i własnej hierarchii wartości ma jakiś swój odpowiednik w zachowaniu samych piłkarzy. Pobluzgać Panu Bogu w okno i bliźnim, cieszyć z remisu lub niskiej przegranej, walnąć wieczorem "browara" - oto szczyt aspiracji wielu polskich macho.

Krychowiak, którego warto słuchać, gdyż ma sporo niebanalnych spostrzeżeń ujął przed meczem ze Szwajcarią sprawę prosto: „Idziemy po swoje!”. Powiedział to trafiając w rzeczy sedno. Ja zaś czekam na zawołanie: „Wyrwiemy Wam serca i zjemy je na Waszych oczach. Jeśli przegramy -  zjemy własne".

I chciałbym zobaczyć to na własne oczy.

W przeciwnym wypadku uznam, że będąc jedynie „mocnymi” w gębie, nie jesteśmy godni wspaniałych przodków, którzy nie takie drużyny, jak helwecka, kładli pokotem na przestrzeni dziejów.

 

Lesnodorski
O mnie Lesnodorski

Tylko prawda jest ciekawa. Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii. Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka