Archiwum. Plakat z oresu wojny domowej w Hiszpanii
Archiwum. Plakat z oresu wojny domowej w Hiszpanii
Lesnodorski Lesnodorski
1180
BLOG

Z Janem Woleńskim o marcu 1968, i nie tylko...

Lesnodorski Lesnodorski Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 61

Prof. Jan Woleński, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego, zasugerował abym utworzył odrębny tekst z dyskusji pod notatką dr. Krzysztofa Pasierbiewicza pt. „Lewacka szczujnia wciąż kaleczy młode polskie mózgi”, której autor po wysłuchaniu przemów Jana Hartmana i Jana Woleńskiego pod wieżą Ratuszową w Krakowie, podczas demonstracji studenckiej w dn. 25 stycznia, stwierdził jednoznacznie, że nie można mieć żadnych wątpliwości kto był jej faktycznym inspiratorem.

Pierwotnie planowałem skopiować tu cały wątek, ale mam wątpliwość czy nieuporządkowane, dygresyjne uwagi będą czytelne dla osoby postronnej. Na uwagę, że w 1968 mieliśmy do czynienia nie z hecą antysemicką, lecz po prostu antysyjonistyczną, Jan Woleński odsyła mnie do literatury, twierdząc że  zjawiska marca są w niej dobrze opisane.

Oczywiście ten adres to bzdura, gdyż bzdurą jest niemal cała historiografia minionego okresu, tworzona pod określone tezy.

Po pierwsze nikt oficjalnie nie zwracał uwagi na kwestie podziałów w środowisku żydowskim w Polsce. Ich najbardziej aktualnym świadectwem mogą być choćby słowa Eliego Barbura, który  na tym portalu tak kwitował informację o śmierci Zygmunta Baumana, stawianego dziś na ołtarzach przez lewacką społeczność: "TELAWIW OnLine: Nie zamierzam zajmować się dodatkowo Baumanem, którego zawsze miałem za stalinowskiego łacha i zidiociałego żydowskiego renegata”.

To nie jest oczywiście żaden odosobniony, wyjątkowy eksces, tylko dość powszechna opinia w Izraelu na temat ludzi, którzy miast przystąpić do budowania państwa, wybrali   bolszewicką ułudę. W systemach totalitarnych, a takim była PRL, władztwo należy do jednostki. Trudno zatem, z oczywistych względów, obwiniać o antysemityzm  ówczesnego „pierwszego”, czyli Gomułkę, którego żona Liva Szoken (Zofia Gomułkowa), nazywana była we własnym środowisku Janem Chrzcicielem*, gdyż stojąc na czele specjalnej komisji nadawała fałszywe nazwiska tzw. popom, czyli osobnikom, którzy mieli od tej chwili ,,pełnič obwiązki Polaka".

Konflikt pomiędzy tymi środowiskami nabrał mocy z chwilą wybuchu wojny sześciodniowej i opowiedzenia się Rosji sowieckiej po stronie państw arabskich. 

Do prof. Jana Woleńskiego zaadresowałem następującą uwagę: „Żydzi, którzy pozostali w szeregach komuny afiliowali politykę Gomułki, czołowego ze wspomnianych przez Pana ciemniaków. Pan dużo później był docentem i jednym z czołowych aktywistów na UJ, więc sprawa wydaje się jasna. Gdyby Pan aktywistą nie był Pan już w 1969 roku, to byśmy ze sobą dziś nie rozmawiali”.

W odpowiedzi Jana Woleński napisał;  „Fakt, że docentem zostałem w 1974 r., aczkolwiek habilitację obroniłem w 1972 r. Przez prawie 2 lata nie była zatwierdzona, mimo, że, jak Pan powiada, byłem jednym z czołowych aktywistów PZPR w UJ (ciekawe, skąd Pan to wie). A wie Pan, dlaczego nie została zatwierdzona? Odpowiedź jest banalna: stało się tak dlatego, że superrecenzent (A. Łopatka) napisał negatywną opinię zarzucając, że zajmuję się logicznymi problemami wykładni prawa, a nie tak ważnymi problemami jak demokracja socjalistyczna, kierownicza rola partii czy centralizm demokratyczny. Dopiero drugi superrecenzent wniósł o zatwierdzenie, Zapytam wprost: Czy uważa Pan, że nie zostałem wyrzucony z UJ w latach 1968-1969 jako syjonista, ponieważ byłem aktywistą partyjnym i afiliowałem politykę Gomułki? 

Więc odpowiadam, że ani mi w głowie chęć lustrowanie naukowego dorobku Pana Profesora.

Heca w 1968 roku, odpowiedziałem Janowi Woleńskiemu, miała wymiar antysyjonistyczny i była być może na rękę zbolszewizowanym Żydom (oczywiście poza tymi, którzy nie widzieli już perspektyw w Polsce, gdyż zbytnio się „zasłużyli” w okresie terroru stalinowskiego lub też zwyczajnie mieli w dupie życie za żelazną kurtyną), ale Panowie - tu mam na myśli środowisko Jana Woleńskiego - bardzo to dla nas przykre, uparcie wciąż wmawiacie światu, że jest ona świadectwem antysemityzmu Polaków. To że ofiarą wielkiej polityki padli zwyczajni Żydzi, którzy ani nie maczali w terrorze rąk, ani nie mieli ochoty nigdzie wyjeżdżać, a zostali do tego zmuszeni - to już inna sprawa i wydaje się całkowicie marginalna, choć podnoszona jest dziś do rangi jednego z głównych grzechów Polaków.

Pod wieżą Ratuszową obaj mówcy nawiązali do innego aspektu marca 1968. Ich ezopowa mowa miała ten sam podtekst co podobne, podejmowane wiele lat temu działania, które doprowadziły  do społecznych niepokojów m.in. w przedrewolucyjnej Francji, przedrewolucyjnej Rosji oraz w majowej Francji ‘68. Ich wystąpienia w obronie demokracji były w istocie nawoływaniem do rewolty i wypowiedzenia posłuszeństwa demokratycznie wybranym władzom. Nie zmienili się tylko adresaci, którymi – o czym przypomniał Jan Hartman – są… robotnicy (tu strzał Panu Bogu w okno - może raczej prekariusze na peowskich umowach-zleceniach?) i studenci.

Wiec uważajcie, kochani studenci, żeby Was znów ordynarnie nie wykorzystano.

*http://swietokrzyskisztetl.pl/archiwum/pl/zydzi_polscy_-_dzieje/podejrzenia_o__zydokomune/index.html

**http://salonowcy.salon24.pl/751341,lewacka-szczujnia-wciaz-bezkarnie-kaleczy-mlode-polski-mozgi

***http://prawdalezynawierzchu.salon24.pl/746521,na-odwal-sie-o-baumanie

--





Lesnodorski
O mnie Lesnodorski

Tylko prawda jest ciekawa. Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii. Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo